top of page
  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Instagram

W duchu
św. Brata Alberta

„Świat woła o miłosierdzie – woła o ludzi na wzór św. Brata Alberta, którzy Ewangelię miłosierdzia wezmą dosłownie i na serio, którzy zechcą nieść ją odważnie współczesnemu człowiekowi”.

św. Jan Paweł II

Słów kilka o Rodzinie Albertyńskiej

Papież Jan Paweł II, wielki czciciel św. Brata Alberta zauważył w swoim liście do rodzin albertyńskich, że „Napełnia radością fakt, iż ideał albertyński nie przestaje fascynować i pociągać za sobą tyle wielkodusznych serc. Znajduje to wyraz nie tylko w powołaniach zakonnych, ale także w dziełach miłosierdzia podejmowanych przez katolików świeckich, dla których postać św. Brata Alberta stała się natchnieniem i drogowskazem. A jest wiele tych dzieł, którym on patronuje! Szerzy się kult Świętego, czego wyrazem są liczne kościoły i kaplice poświęcone jego czci. Jak widać, ziarno rzucone kiedyś przez Brata Alberta przynosi plon obfity”. (Jan Paweł II, List do Sióstr i Braci Rodzin zakonnych Św. Brata Alberta, 1995 r.)

Duchowość albertyńska, jakże aktualna we współczesnym świecie może być realizowana w różnoraki sposób. Nasze wspólnoty zakonne umożliwiają zaangażowanie w prowadzone dzieła w ramach wolontariatu. Zadaniem Duchowych Współpracowników Albertyńskich włączonych duchowo do naszej rodziny zakonnej jest omadlanie już istniejących posług oraz upraszanie poprzez modlitwę i ofiarowanie cierpień nowych powołań albertyńskich. Troska o formację członków naszych środowisk albertyńskich wyrażona jest przede wszystkich w organizowanych cyklicznie dniach skupienia oraz poprzez włączenie się członków w codzienny rytm modlitwy naszych domowych wspólnot.

Dobrze wykorzystany czas

Wolontariat w moim życiu, jak również całej rodziny (służymy wspólnie z mężem i córką), zrodził się w głowie i sercu kiedy usłyszałam świadectwo s. Dobrawy, która dzieliła się swoim doświadczeniem w naszej parafii pw. Św. Rity w Lusówku.

To świadectwo zbiegło się w czasie, kiedy zaczęłam szukać dla siebie miejsca, gdzie będę mogła dzielić się tym, co w dzisiejszym świecie wydaje mi się czymś najcenniejszym, a mianowicie  „czasem”. Oddać drugiemu człowiekowi mój czas i przy tym mu służyć. 

Ponieważ jestem osobą po pięćdziesiątce, dopadły mnie myśli, co po sobie zostawię. Nie mam talentów artystycznych, bez szans, że coś stworzę, wynajdę… Mam za to przekonanie, że praca w wolontariacie będzie tworzyć wartość istnienia.

Właśnie wtedy słowa  s. Dobrawy popłynęły do mojego serca i głowy, i tak ja i moja rodzina, służymy bliźniemu.

Wypełniając jedno z przykazań „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” lub wsłuchując się w słowa z Ewangelii wg. Św. Mateusza 25, 31-45 „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnie uczyniliście”, buduje mnie w wartościach bycia chrześcijaninem. 

Na pytanie: Co daje mi wolontariat? Odpowiem krótko: Poczucie dobrze wykorzystanego czasu, spełnienia i uśmiechy ludzi. 

 

Wiola Gutowska 

Czas łaski

Albertynki rozpoczęły swoją posługę w Bydgoszczy w 1993 roku. W 2018 roku, dzięki dotacji z Unii Europejskiej i wsparciu województwa kujawsko-pomorskiego wybudowano i otwarto Centrum Pomocy im. św. Brata Alberta. - czytamy w relacji z jubileuszu.










Najpiękniejszym podsumowaniem są słowa p. Sebastiana: To było 30 lipca 2019 roku. Przyjechałem tutaj prosto z odwyku. Zapukałem do drzwi, które otworzyła mi siostra Magdalena – opowiada Sebastian. – Powiedziałem, że nie mam gdzie mieszkać i chciałbym coś zrobić z życiem. Tu nauczyłem się szacunku do drugiego człowieka i pokory. Dzisiaj wynajmuję mieszkanie, pracuję, jestem wolontariuszem, dziękując w ten sposób siostrom za wsparcie – podsumował Sebastian.


 

Wszędzie tylko nie do zakonu

Gdy po raz pierwszy usłyszałam w sercu głos Pana Jezusa, który mówił mi „Kocham Cię, pójdź za mną” odpowiedziałam „Wszędzie, tylko nie do zakonu”. Dziś patrząc z perspektywy lat mojego targowania się z Jezusem o moje życie, bo przecież, ja wiem lepiej, co jest dla mnie lepsze, mogę się tylko uśmiechnąć i powiedzieć, że nic nie jest moje, wszystko jest bezcennym darem od Boga, który kocha mnie tak jak nikt inny.

Swoje powołanie rozpoznawałam długo... I wiele, wiele razy próbowałam powiedzieć Panu Jezusowi, że się pomylił, że ja się nie nadaje, że życie zakonne to nie dla mnie, choć w głębi serca czułam ogromne pragnienie, by pójść za głosem powołania. Potrzebowałam jednak dużo czasu, żeby z odwagą odpowiedzieć na ten bezcenny DAR. Dar, który odkrywam każdego dnia. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o św. Bracie Albercie, to się zdenerwowałam, bo ksiądz odprawiał Mszę Świętą w mojej intencji właśnie za wstawiennictwem Brata Alberta, a ja pierwszy raz usłyszałam o takim świętym. Wróciłam do domu i zadawałam sobie wiele pytań o drogę mojego życia, zaczęłam szukać informacji o świętym Bracie Albercie, a jednocześnie w sercu słyszałam wciąż głos Pana Jezusa „Kocham Cię, pójdź za mną” więc zapytałam „Dokąd, dokąd mam pójść?” I tak zaczęłam poznawać Brata Alberta, jego charyzmat i siostry Albertynki. Postanowiłam pojechać do Krakowa, żeby udowodnić sobie i Panu Jezusowi, że zakon to nie miejsce dla mnie, choć to pragnienie pójścia za głosem powołania było coraz silniejsze. Pamiętam dzień i godzinę kiedy klęknęłam przed obrazem Ecce Homo, popłynęły mi łzy, moje serce mocniej biło, a serca się nie oszuka. Wtedy powiedziałam: TAK Jezu chce iść za Tobą, poznawać Ciebie, chcę odpowiedzieć na Twoją Miłość – miłością i ogarnął mnie pokój, którego długo pragnęłam...

Na drodze mojego powołania było wiele trudności, ale Pan Jezus wciąż mi mówił, że mnie kocha, więc pewnego dnia poprosiłam Siostry Albertynki o przyjęcie do Zakonu. Czekając na odpowiedź, odprawiałam rekolekcje zawierzenia Maryi. W dzień kiedy kończyłam rekolekcje, otrzymałam telefon, że mogę rozpocząć formacje w Zgromadzeniu Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim. Miałam przyjechać 8 września – w urodziny Matki Bożej. Formację zaczęłam 12 września w imieniny Matki Bożej – przypadek? Nie!

Po trzech latach formacji 26 sierpnia – w Uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej złożyłam Pierwsze Śluby Zakonne. Dziś jestem szczęśliwa i spełniona. Każdego dnia „nowa rodzę się”.

Nowa rodzę się

 

s. Anna Weber, Bydgoszcz

IMG-20230722-WA0004n.jpg

A Ty przyjęłaś, a Ty wchłonęłaś Jego wezwanie

Powołanie albertynki jest rozumiane w wymiarze osobistym każdej siostry jako bezcenny dar i zadanie. Każda osoba konsekrowana Bogu wywodzi się z konkretnego środowiska, z konkretnej rodziny. Każda rodzina, a szczególnie rodzice, uczestniczą w wybraniu do wyłącznej służby swojej córki.

Takimi słowami refleksji podzielił się Tato  s. Edyty Książczak: „Dzień 16 lipca 2020 roku. Śluby wieczyste naszej Córki Edyty. Bardzo je z żoną przeżyliśmy. Było przepięknie: niebiańskie chóry, muzyka, profesjonalne prowadzenie ceremoniału, uroczysta homilia ks. bpa Janusza Mastalskiego, a przede wszystkim cudowne, skupione i przejęte uroczystością siostry Edyta i Aneta, które ślubowały Chrystusowi wierność, czystość, posłuszeństwo i ubóstwo oraz wytrwałość opartą na kilku filarach, m. in. na miłości i zawierzeniu. Ten drugi zwłaszcza, przybliżony przez Biskupa w sposób niezwykle prosty i dojmujący, poruszył mnie do głębi, ponieważ jest zgodny z moi pojmowaniem sensu cierpienia. Ksiądz bp Janusz Mastalski mówił tak o filarze zawierzenia, cytując słowa błogosławionej Bernardyny: „Trzeba wszystko przyjmować jako zadatek wiecznego szczęścia... Bądźmy gotowi dla Bożej miłości na wszystkie choroby, zarazy, opuszczenia, śmierć ze wszystkimi najokropniejszymi bólami i lękami...” To jest bardzo ważne, uniwersalne przesłanie, które ludziom ufającym Bogu, powinno przynosić ulgę w cierpieniu, bo jest ono, jak mawiał ojciec Ruotolo Dolindo, najkrótszą drogą do nieba. Patrząc na Edytkę, siostrę Edytę, naszą Córkę, rozmawiając z Nią, jesteśmy przekonani, że wybrała słuszną drogę swojego życia. Kocha Boga i ludzi, chce im pomagać i pomaga. Stara się być dobrą jak chleb, bo tak zlecał święty Brat Albert. Jest szczęśliwa. Podąża wiernie za Chrystusem. Oto wiersz, który napisałem dla Córki z okazji złożenia przez Nią profesji wieczystej:

 

ŚLUBY WIECZYSTE

 

Śluby Wieczyste,

Śluby Przeczyste,

Córeczko Nasza!

Od dawna Ciebie

Bóg Ojciec w Niebie

Cicho zapraszał.

A Ty przyjęłaś,

A Ty wchłonęłaś

Jego wezwanie

Razem z Miłością,

Razem z Boskością.

Dzięki Ci, Panie.

Dzisiaj świętujesz,

Dzisiaj ślubujesz

Przy sercach naszych

Iść za Jezusem,

Iść za Chrystusem

Po wieczne czasy”.

           

 

Działalność osób konsekrowanych, także sióstr albertynek, jest znakiem ich żywego udziału w życiu Kościoła. Podkreślić należy, że siostry albertynki podejmują w duchu wiary aktualne, często niełatwe wyzwania pojawiające się we współczesnych czasach. Kościół docenia posługę sióstr zakonnych i ich zaangażowanie na rzecz drugiego człowieka i realnie patrzy na trudności wynikające ze służby we współczesnym świecie.

W dokumencie Kongregacji ds. życia zakonnego wydanym z okazji 25. rocznicy ogłoszenia dokumentu „Vita consacrata” można przeczytać m. in. następujące słowa: „Jeśli Bóg jest piękny, a Pan Jezus „jest najpiękniejszy z synów ludzkich”, to bycie Jemu poświęconym przez konsekrację jest piękne. Osoba konsekrowana jest wezwana, by być świadkiem piękna. W świecie, w którym istnieje ryzyko popadnięcia w niepokojącą szpetotę, via pulchritudinis wydaje się jedyną drogą, by dotrzeć do prawdy lub sprawić, by stała się ona godną zaufania i pociągającą. Osoby konsekrowane muszą obudzić w sobie samych, ale przede wszystkim w mężczyznach i kobietach naszych czasów, chęć, by to, co jest piękne i prawdziwe, było pociągające. Piękne więc, a nie tylko odważne i prawdziwe, musi być świadectwo i wypowiadane słowo, gdyż oblicze, które głosimy, jest piękne. Piękne musi być to, co robimy, i jak to robimy. Piękne ma być braterstwo i klimat, jakim się w nim oddycha. Piękny ma być czas i liturgia, na którą wszyscy są zaproszeni, gdyż pięknie jest modlić się i wyśpiewywać chwałę Najwyższego oraz dać się przeniknąć Jego słowu. Piękne ma być trwanie razem w Jego imię, pracowanie razem, także i wówczas, gdy może jest to trudne. Piękne jest nasze życie w dziewictwie, by kochać Jego sercem; nasze życie w ubóstwie, by powiedzieć, że to On jest jedynym skarbem; nasze posłuszeństwo Jego zbawczej woli, a także między nami, by szukać tylko Jego samego. Piękne jest posiadanie wolnego serca, by przyjmować ból tego, kto cierpi, aby ukazać mu współczucie Odwiecznego… Nawet otoczenie musi być piękne, w swojej prostocie i twórczej wstrzemięźliwości: dom, nakryty stół…,  niech w pomieszczeniach panuje gust i piękno, aby wszystko w mieszkaniu pozwalało świadczyć o obecności Boga i Jego centralnym miejscu. Największe piękno, sakrament ukrytego piękna Odwiecznego! Jak zawołał Piotr na Taborze w obliczu owej potęgi światła i splendoru”. (na podstawie książki ”…takie piękno nazywa się miłosierdzie” s. Dobrawa Korzeniewska, wyd. Flos Carmeli Poznań 2022)

           

 

 

 

 

 

 

 

Pan Jezus powiedział, że kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Nim, nie jest Jego godzien (Mt 10, 38). Patrząc z perspektywy ponad 30 lat mojego życia zakonnego, moich wzlotów i upadków, obaw, trudów i porażek, pokornego, cichego wypełniania woli Bożej wynikającej w prostego wypełniania obowiązków, coraz bardziej przekonuję się, że prawdziwa miłość wyraża się w krzyżu, tym autentycznym , codziennym, wynikającym z miłości. I coraz bardziej doświadczam jego piękna oraz głębi Chrystusowego wołania: „Pójdź za mną”.

            Jeśli odkrywasz wewnątrz głos, który wzywa Ciebie do wyłącznej służby Chrystusowi w życiu zakonnym zapraszam do zapoznania się poszczególnymi etapami formacji w Zgromadzeniu Sióstr Albertynek https://www.albertynki.pl/powolanie/

Świadectwo Rodziców Marii i Aleksandra Książczak, spisane 8.04.2021 r. Wiersz powstał z okazji ślubów wieczystych córki Edyty w dniu 16.07.2020 r.

   Congegatio pro institutis vitae consacratae  et societatibus vitae apostolicae, Świadkowie piękna Boga w XXV rocznicę ogłoszenia Adhortacji Apostolskiej „Vita Consecrata”, Watykan, 25.03.2021 r.

To już historia: dni skupienia dla dzieci i młodzieży.


 

Kontakt

S. Dobrawa

+48 503 516 735

bottom of page